Śladem fok na polskim wybrzeżu
- Kąty Rybackie
- Blog
- Turystyka
- Śladem fok na polskim wybrzeżu
Foczka wygrzewająca się na plaży to na polskim wybrzeżu wyjątkowo rzadki widok. A zaobserwowanie walenia urasta już do rangi nie lada wyczynu. Nic dziwnego, że kiedy wypoczywającym turystom uda się już je spostrzec, łatwo wpadają w ekscytację. Zagrożone wyginięciem ssaki Morza Bałtyckiego - morświny i 3 gatunki fok - niewątpliwie potrzebują szczególnego zainteresowania ze strony ludzi. Jednak niekoniecznie takiego, jakie najczęściej okazują im wczasowicze, najczęściej w takich przypadkach dopuszczający się łamania obowiązującego prawa.
Zrozumiałą ciekawość i chęć zobaczenia dzikich zwierząt z bliska najlepiej zaspokoić odwiedzając jedno z polskich fokariów. Zdecydowanie największą rozpoznawalnością cieszy się placówka na Helu, działająca przy Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego. Wyjaśnijmy sobie od razu - to fokarium nastawione na niesienie pomocy zwierzętom, a nie urządzanie przedstawień ku uciesze gawiedzi. Głównym zadaniem stacji jest odbudowa populacji, przygotowanie fok do życia wolności i ratowanie tych zwierząt, które odnajdywane są na plażach chore, wyczerpane, pozostawione przez spłoszone matki… “Pokazy”, które tutaj można oglądać, to najczęściej tzw. treningi medyczne. Dzięki takim ćwiczeniom foki po wypuszczeniu na wody Bałtyku są doskonale przygotowane do tego, co robią z nimi naukowcy - czy to przy okazji mocowania nadajników, czy też badając ich stan zdrowia.
Osoby, które nie mają nic przeciwko cyrkowym rozrywkom i wolą zobaczyć foki wykonujące wymyślne sztuczki, powinni udać się w okolice Łeby. W odległości mniejszej niż 10 kilometrów od portowego miasta działa Sea Park Sarbsk - komercyjne fokarium to niewątpliwie jego największa atrakcja. Żyją tutaj przedstawiciele 4 gatunków: uchatki kalifornijskie, foki szare, foki pospolite oraz kotiki południowoamerykańskie. Na 3 basenach organizowane są ich występy dla publiczności. Poza tym można tutaj liczyć na całe mnóstwo innych zabaw, od efektownych (i edukujących) pokazów wizualnych, aż po muzeum rękodzieła marynistycznego i realistyczne modele morskich oraz oceanicznych stworzeń z całego świata (a także latarni morskich w Polsce). Podobnej wielkości fokarium funkcjonuje także w ramach Zoo Charlotta, niedaleko Ustki. Tutaj silnym wabikiem jest możliwość podglądania fok pod powierzchnią wody.
A co robić w sytuacji, kiedy spotka się dziko żyjącą fokę na plaży? Po pierwsze - trzymać się z daleka, zarówno dla dobra zwierzęcia, jak i swojego własnego. Niewątpliwie foki mają piękne, duże i ciemne oczy, jednak w poczuciu zagrożenia bądź rozdrażnienia nie waha się przed atakiem - a ich zęby są naprawdę ostre. Nie ma też co bawić się w weterynarza i oceniać kondycji zwierzęcia na podstawie samego faktu wyjścia na brzeg. Zamiast zgrywać chojraka czy ratownika, lepiej zachować spokój i zadzwonić, gdzie trzeba. Albo do helskiej stacji morskiej (601 889 940, 58 675 08 36),albo do Błękitnego Patrolu WWF (795 536 009). Tak samo należy postąpić, jeśli znajdzie się martwe ciało jednego z objętych ochroną ssaków Bałtyku.
Na początku XX stulecia bałtycką populację foki pospolitej szacowano na 5000 sztuk, foki szarej 100 000 osobników, a nerpy (foki obrączkowanej) 200 000 zwierząt. Dziś te liczby są dramatycznie niższe, odpowiednio 550, 30 000 oraz 6000. W południowej części Bałtyku te stworzenia występują sporadycznie. Niemałą sensacją w latach 2005-07 była foka Depka - urodzona w fokarium na Helu, wypuszczona na wolność w 2004 r., która żyła w okolicach Niechorza. W tamtym czasie była to jedyna dzika foka, którą regularnie widywano na polskim wybrzeżu. Dziś największą kolonią fok w naszym kraju stał się rezerwat Mewia Łacha w pobliżu Gdańska, gdyż tylko tam mogą odnaleźć potrzebny im spokój. Pięć lat temu najczęściej można było zaobserwować najwyżej ok. 30-40 osobników naraz. Z kolei 23 IV 2016 Służba Dyżurna Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku donosiła o ok. 300 fokach odpoczywających u ujścia Wisły.
Na koniec krótko o turystycznej ciekawostce, jaką jest park kulturowy “Osada Łowców Fok” w Rzucewie, nieopodal Pucka. To wciąż jeszcze teren intensywnych badań archeologicznych, ale już teraz można zwiedzić muzeum i spróbować własnych sił w dawnych rzemiosłach, którymi zajmowali się mieszkańcy wioski w epoce kamiennej. Miejsce ma ogromny potencjał, aby powstał tutaj fascynujący i rozbudowany, żywy skansen. Na polowanie na żywe foki nie ma się co nastawiać, ale już teraz można trenować miotanie takim samym oszczepem, jakich używali dawni myśliwi.